Rozdział XV
Zbudził mnie pierwszy samochód ciągnący pod górę na wysokich obrotach. Dniało. W szarości poranka widniały zręby skarpy Nilowego przełomu.
Wczoraj pożegnaliśmy się z przyjaciółki z Addis Abeby po tamtej stronie wielkiego jaru. Ściskałem dłonie, ktoś coś mówił, wszyscy życzyli szczęśliwej drogi. Potem wsiedli do samochodu i odjechali z powrotem do swoich domów na wysokości dwóch tysięcy siedmiuset metrów – reprezentować , handlować, budować, zarządzać. Takie były ich funkcje tutaj, osiem tysięcy kilometrów od ojczyzny.
fragment książki